STRAŻNICA Czy Bóg karze ludzi w piekle? Istnieją podstawy, by wierzyć, że Bóg zawsze postępuje fair, nawet gdy chodzi o ukaranie złych ludzi. Żyjemy w świecie, w którym wielu ludzi nagminnie skarży się na brak czasu. Paradoksalnie, gdyż dzięki zdobyczom cywilizacji i rozwojowi medycyny, długość ludzkiego życia znacząco wzrosła. Zbyt rzadko jednak zadajemy sobie pytania o to, jakie w zasadzie na ten okres doczesności postawił przed nami zadania Pan Bóg. I jakie mogą być konsekwencje nie wywiązania się z nich… Czym jest śmierć? Końcem życia doczesnego. A śmierć człowieka wierzącego? Dla niego śmierć jest kresem doczesności i wejściem w wieczność. Dla wierzącego w Zmartwychwstałego Jezusa śmierć jest godziną końca życia na ziemi i godziną narodzin do nowego życia. Czy niewierzący widzi jakąś różnicę między śmiercią, która jest prawem przyrody ożywionej, a swoją? Dla niego nie ma żadnej różnicy. Tylko przed człowiekiem wierzącym jest otwarta perspektywa wieczności? Nie, przed każdym, ale wierzący o tym wie, a niewierzący nie wie, i najczęściej nie chce wiedzieć. Wierzący wie, co go czeka po śmierci, bo Bóg w swoim objawieniu taką wiedzę przekazuje. A co czeka wierzącego? Są dwie możliwości. Jeśli na ziemi wykona zadania zlecone mu przez Boga, czeka go nagroda, a jeśli nie wykona, czeka go kara. Ale kara jest tylko za zło, a nie za to, że ktoś nie wykonał zadań… Każdy człowiek ma sumienie, a przez nie Bóg mówi mu, czego od niego oczekuje. Im wierniej człowiek wykona zlecone mu zadania, tym większa jego nagroda. Kara jest przez nas rozumiana jako konsekwencja zła. Dlaczego mówiąc o sprawiedliwości Boga nie widzimy naszej odpowiedzialności za zaniedbanie dobra? Kara jest związana z odpowiedzialnością człowieka za czas jaki otrzymuje na ziemi. W czas ten wpisana jest wola Boga, czyli zaproszenie do współpracy z Nim tak w dziele stworzenia, jak i zbawienia. Każde zaniedbanie tego zadania jest karane. To prawda, że w szkole brak zadania jest karany, a w myśleniu religijnym rzadko kiedy ta kara się pojawia. Skąd pewność, że kara jest nie tylko za zło? Jezus opisując sąd ostateczny wyraźnie wydaje wyrok potępienia nie za złe czyny, tylko za brak dobrych. Czyli za zmarnowanie czasu. Czy odpowiedzialność za czas ma tak wielkie znaczenie? Tak. Na ziemi jest to bardzo cenny dar, jaki otrzymujemy od Boga minuta po minucie, i z każdej minuty zostaniemy rozliczeni. Czyli odpowiedzialność za czas jest wykładnikiem odpowiedzialności człowieka? Jest nie tylko wykładnikiem, ale warunkiem odpowiedzialności, ponieważ kto jest odpowiedzialny za czas, ten jest odpowiedzialny za wieczność. A co zrobi Bóg z mało odpowiedzialnymi? Rozliczy ich z odpowiedzialności za wykonane przez nich dobro i nagrodzi. Rozliczy również z czynów złych, których katalog jest podany w Dekalogu – on jest prawem sumienia wypisanym na kamiennych tablicach – i za każdy zły czyn czeka sprawiedliwa kara. Mamy dobro i zło, a jak człowiek nic nie robi, to za co jest karany? Lenistwo jest świadomą i dobrowolną stratą czasu, który jest nie do odzyskania. Przecież nawet pracodawca każe leniwego i jak jest sprawiedliwy płaci mu za przepracowane godziny lub owoce pracy, a nie za to, że siedzi w pracy i nic nie robi. Sprawiedliwość wobec leniwego, jest karą za stratę czasu. Po śmierci kara za lenistwo jest najbardziej upokarzająca. Leniwi palą się ze wstydu… W perspektywie wiecznej odpowiedzialności przed Bogiem z czym mamy się liczyć? Z trzema możliwościami: niebem, piekłem, czyśćcem. Czym jest niebo? Człowiek odpowiedzialny za czas na ziemi w nagrodę otrzymuje zadania ścisłej współpracy z Bogiem przez całą wieczność. To jest niebo. Ta współpraca będzie nieustannym wzrostem w miłości Boga, siebie i świata, jaki Bóg stwarza, nie tylko widzialnego, lecz i duchowego. Taka jest perspektywa wiecznego szczęścia. Dlaczego mówi Ksiądz o wiecznej twórczości, skoro modlimy się, aby zmarłym Bóg dał wieczny odpoczynek, a nie pracę? Ten odpoczynek jest związany z twórczością, bo na tym polega tajemnica wieczności Boga, który nieustannie jest twórczy. Zanim przejdę do pytania czym jest piekło, proszę o kilka zdań na temat kary z ręki Boga. Jak należy ją rozumieć? Wszystko zależy od tego w jakim stopniu znamy Boga. Jeśli ktoś widzi w Nim Ojca i żyje modlitwą Pańską „Ojcze nasz”, to karę rozumie jak dziecko, karane przez dobrego ojca, który uczy mądrości i odpowiedzialności. A jeśli ktoś widzi w Bogu tylko Pana i Sędziego? Taki karę rozumie na podobieństwo wyroków wydawanych przez mającego władzę. Mogą być mandaty, więzienie, a nawet wyrok śmierci. Takie myślenie jest obecne na kartach Pisma Świętego Starego Testamentu. Boga Ojca objawia nam Jezus, który jasno powiedział: „Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić” (Mt 11, 27). Czy kara zawsze jest wymierzana przez Boga po wykonaniu czynu? To celne pytanie, bo prawo Boskie jest takie, że kara jest wpisana w jego naruszenie. Najłatwiej można to porównać z naszym prawem drogowym. My możemy je naruszać bezkarnie, ale u Boga jest to niemożliwe. Każde naruszenie Jego prawa natychmiast połączone jest z uszkodzeniem ducha niegroźnym, poważnym albo śmiertelnym. Nie można naruszyć prawa Bożego bez uszkodzenia siebie. Dlaczego nie widzimy tego natychmiast? Kto ma dobrze ustawione sumienie, ten widzi natychmiast przez wyrzuty sumienia. Gdyby Bóg karał grzech natychmiast, ludzie zachowywaliby Jego prawo ze strachu, a On chce by było zachowywane z miłości. Czym zatem jest czyściec? Kliniką leczenia wszystkich duchowych obrażeń i stopniowym powrotem do zdrowia. Cierpienie jest w klinice obecne, ale jest nadzieja, że z kliniki wyjdzie się zdrowym. Takie jest katolickie spojrzenie na czyściec. Na czym polega tajemnica czyśćca? Na pozostawieniu człowieka wyłącznie jego własnym siłom. Co to znaczy? Na ziemi człowiek współpracując z Bogiem dokonuje wielkich dzieł, które zawsze są wypadkową współpracy człowieka na miarę jego możliwości. Wsparcie Boga nazywamy łaską. Czas łaski kończy się w chwili śmierci i człowiek nie może już liczyć na pomoc Boga. Dlaczego tak się dzieje? Bo taka jest prawdziwa sprawiedliwość. Kto nie współpracuje z Bogiem na ziemi, ten żyje wyłącznie dla siebie i pełni wolę swoją lub tych, którym ulega. Stracone godziny, dni, miesiące, a nawet lata, trzeba odrobić w czyśćcu, a nie będzie to łatwe. Jak długo będzie to trwało, przekonamy się na miejscu. Czyściec to sama sprawiedliwość, czas łaski i zasługi kończy się w chwili śmierci. Czy mieszkańcom czyśćca możemy pomagać? Możemy, i jeśli prosimy Boga, On w odpowiedzi na nasze wołanie pomaga mieszkańcom czyśćca. A czy mieszkańcy czyśćca mogą pomagać nam? Jeśli czynią to w imię miłości jaką nas darzą, Bóg im na to pozwala. A czy święci z nieba mogą im pomagać? Mogą, i na tym polega świętych obcowanie. Świeci pomagają zarówno im jak i nam. Pomagają wstawienniczą modlitwą. Co w czyśćcu jest najboleśniejsze? Tęsknota za oglądaniem Boga twarzą w twarz, czyli współpracą z Nim i wstyd oraz ból z powodu zmarnowanych na ziemi dni. Czym różni się czyściec od piekła? Czyściec ma swój czas, a piekło jest wieczne. W czyśćcu można kochać tych, którzy żyją na ziemi i modlić się za nich. Piekło jest światem bez modlitwy, wypełnione jest tylko świadomością straconej szansy jaką był pobyt na ziemi. Czym jest piekło? Jest światem aniołów oraz ludzi żyjących egoizmem i nienawiścią. Egoista zawsze żyje cudzym kosztem, dlatego rani drugiego. Egoiści nie są w stanie zbudować świata współpracy dla wzajemnego dobra, mogą budować świat nienawiści i niszczenia słabszych. Znakiem piekła były i są obozy zagłady. W nich głównym celem jest niszczenie jednych przez drugich. W obozach najczęściej źli niszczą niewinnych i dobrych. W piekle nie ma dobrych, są tylko ludzie złej woli, każdy w innym stopniu winny. Oni już wiedzą, że wyjścia z piekła nie ma. Dlaczego niewielu ludzi wierzy w piekło? Bo nie wierzą w to, co Jezus o piekle powiedział. Często nie wierzą w jego istnienie, a dziś przy niewłaściwym rozumieniu miłosierdzia uważają, że piekło jest z nim sprzeczne. W myśl zasady, że jak Bóg jest miłosierny, to musi zbawiać wszystkich. Tymczasem w miłosierdziu nie ma „musi”. W sprawiedliwości jest „musi”. Bóg jest sprawiedliwy, a miłosierdzie, jak już kiedyś wspomniałem, jest koroną Jego sprawiedliwości, i zawsze jest łaską. Piekło jest samym nieszczęściem, a niebo czystym szczęściem? Kto szuka szczęścia, znajduje je już na ziemi, bo kochając uszczęśliwia innych. Miłość jest źródłem szczęścia. Jej szczęściem jest szczęście innych. Egoista zawsze szuka kogoś, kto go będzie kochał, czasem szuka całe życie, i nie znajduje. Egoizm jest drogą do piekła, miłość jest drogą do nieba. Czy to nie jest zbyt proste rozwiązanie? Ewangelia ma tylko proste rozwiązania, dostępne dla każdego, kto ma dobrą wolę. Czy z niewierzącymi można mówić o naszej wieczności? Nie ma sensu z nimi o tym rozmawiać. Jest to możliwe tylko wtedy, kiedy poważnie pytają w co ja wierzę. Wtedy jest to moje wyznanie wiary. Prawdy dotyczące wieczności ludzie niewierzący traktują jako mity lub bajki. Z tej racji, na wierzących w nie spoglądają jako na naiwnych głuptasów. Ksiądz też się z taką oceną spotyka? Coraz częściej jestem tak widziany. Wtedy odpowiadam jak jeden z Ojców Kościoła: „Nawet jeśliby to były bajki, to są tak piękne, że piękniejszego życia, jak w nich, nie można sobie wyobrazić. Dlatego zamieszkanie w nich już teraz jest najlepszym rozwiązaniem”. Dziękuję za rozmowę. z ks. Edwardem Stańkiem rozmawiał ks. Piotr Prusakiewicz CSMA Artykuł ukazał się w listopadowo-grudniowym numerze „Któż jak Bóg” 6-2017. Zapraszamy do lektury! Samo ludzkie serce nakazuje nam pomagać potrzebującym, a nie mówić „Męcz się, męcz. Zobaczymy, jak długo wytrzymasz”. Modlitwa za zmarłych jest bowiem dla nich pomocą w celu skrócenia ich mąk czyśćcowych. A jeśli można skrócić ich cierpienie, to jest to również obowiązek wynikający z miłości bliźniego.
Modlić się za zmarłych, czy nie? Dla większości katolików odpowiedź jest oczywista. Oczywiście, że należy się modlić. Każda modlitwa może mieć wymiar zbawienny. Jeśli wierzymy, że Bóg wysłuchuje naszych próśb, to dlaczego miałyby one dotyczyć tylko, żyjących fizycznie? Przecież mamy nadzieję, że po śmierci istnieje życie. Problem jednak jest głębszy, a leży on w konkretnym dogmacie, który niekoniecznie będzie respektowany przez wszystkich chrześcijan – już nie mówię tutaj o Świadkach Jehowy, którzy próbują katolikom udowodnić herezję. Dokładnie sprawa obija się o czyściec. Gdyby go nie było to, po co się modlić. Ludzie po śmierci znajdowaliby się w piekle lub niebie. A wiadomo wszystkim, że z piekła do nieba nie ma przejścia. Sam Chrystus o tym wspomina w przypowieści o bogaczu i łazarzu, gdzie jeden trafia na łono Abrahama, a drugi idzie do piekła. Dzieli ich tak wielka otchłań, że nikt nie może jej pokonać. W takim przypadku modlitwa byłaby zbędna. Jednym z argumentów bezsensowności modlitwy za zmarłych jest właśnie, ów fakt braku czyśćca, drugim bo Jezus nic o tym nie mówił. Ale czy rzeczywiście w Słowie Bożym nie można się niczego doczytać? Może warto dokładnie przeczytać fragmenty Ewangelii według św. Mateusza – „Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów.(…)I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu” Mt 18, 23-35 W tym fragmencie jest mowa o królestwie niebieskim i umiejętności przebaczenia bliźniemu. Jezus radzi, aby uczyć się darować długi bliźniemu, tak jak Pan daruje słudze o wiele większy. Jeśli tego nie zrobi – czeka go kara! Ale ta kara nie jest pozbawiona nadziei. Ów niewierny wyjdzie z więzienia, aż dług spłaci. Jeśli więc człowiek umrze nie ucząc się do końca miłować – będzie musiał za swoją niewierność odpokutować. Sam Chrystus przestrzegał nas przed zaciąganiem takich długów, które przyjdzie nam spłacać na tamtym świecie – czego przykładem jest również fragment: „Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz” Mt 5,25 n. Sam Chrystus wreszcie mówi o pokucie w kontekście grzechu przeciwko Duchowi Świętemu – „Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym.” – z kontekstu tego fragmentu wynika, że jest możliwość odpuszczenia grzechów w przyszłym świecie. Niektórzy Bibliści powiadają, że zastosował On tu ówczesne rabinackie rozróżnienie, które było podstawą modlitwy za zmarłych. Wśród ówczesnych Żydów modlitwa za zmarłych była już bowiem rozpowszechniona. (por. Czyściec i modlitwa za zmarłych – o. Jacek Salij). No to reasumując – jak można zauważyć, można znaleźć podstawy ukazujące nam istnienie czegoś pośredniego, między piekłem i niebem, gdzie można liczyć na oczyszczenie i powrót do „łask” Bożych. Skoro modlitwa za zmarłych była już znana Żydom – czego przykładem jest choćby – ten fragment – „Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda – była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu. 2 Mch 12,43-46 – a Jezus się temu nie sprzeciwiał, to czemu mielibyśmy inaczej czynić. Sam Apostoł Paweł modlił się za zmarłego Onezyfora, który okazał mu wiele pomocy w rzymskim więzieniu oraz podczas pobytu w Efezie. Modli się następująco: „Niechaj mu Pan da w owym dniu znaleźć miłosierdzie u Pana!” (2 Tm 1,18). Dziwię się, wielu „wybitnym znawcom” Biblii, że nie zauważają tych fragmentów. Zresztą sam spotkałem na internecie taką wypowiedź. Jeśli modlitwa byłaby konieczna zmarłym to, co w przypadku tych, którzy umierają jako samotni, bezdomni, zapomniani. On nie mając nikogo bliskiego nie mają szansy na modlitewną pomoc. Wypadałoby więc sobie przypomnieć fakt, że w kościele, nie ma ludzi zmarłych, którzy pozbawieni są modlitwy. Jeśli nikt bliski tego nie robi, to jeszcze pozostaje modlitwa całego Kościoła. My ludzie często modlimy się za dusze w czyśćcu cierpiące. To piękny zwyczaj, który daje nadzieję, również tym zapomnianym. Zachęcam do modlitwy za zmarłych. Wiem, że jest ona potrzebna i liczę, że ktoś o mnie wspomni gdy będę po tamtej stronie. ps. Tekst napisany na podstawie – Czyściec i modlitwa za zmarłych – o. Jacek Salij
Zobacz 6 odpowiedzi na pytanie: Czy można modlić się za Judasza – o jego zmartwychwstanie? Jeżeli nie można i nie powinno się – to czy szatan mógł mi to podpowiadać?
Gość14 21:02 1. Czy można modlić się za żyjących, w tym za siebie, by żyli tak, by poszli do nieba?2. Czy mogę modlić się Nowenną Pompejańską, w intencji by wszyscy, którzy uczęszczali, uczęszczają i będą uczęszczać do mojej klasy, w tym ja, żyli tak, by pójść do nieba?3. Czy można modlić się na leżąco/siedząco, gdy jest się zmęczonym?4. Czy można modlić się Nowenną Pompejańską np. jadąc na rowerze, idąc przez miasto, nie przesuwając paciorków różańca?5. Czy jeśli ze zmęczenia zasnąłem, ale zerwałem się ze snu i skończyłem jednego dnia Nowennę Pompejańską o 01:45 w nocy, ale już następnego dnia, był to 50. z 54. dni nowenny, to nowenna została przerwana?Nie mogę znaleźć odpowiedzi gdzie indziej, więc proszę o odpowiedź na moje pytania. Odpowiedź: 1-2. Oczywiście. To bardzo dobra intencja modlitwy. 3. Zmęczonym...Chodzi o to, by postawa modlitewna nie była wyrazem lekceważenia Boga. Człowiek chory, oczywiście może się modlić leżąc. Ja bym jednak unikał sytuacji, w której planuję modlitwę na leżąco. Zawsze można siedzieć, choćby w wygodnym fotelu. 4. Podobnie jak w punkcie 4. Można o ile to nie wyraz lekceważenia Boga. Spacer jest chyba dobrym czasem na modlitwę. Ale o nie bardzo wiem jak chcesz odmawiać różaniec jadąc na rowerze... Jak będziesz liczył te dziesiątki? 5. Moim zdaniem nie, ale to właśnie efekt modlenia się na leżąco. Gdybyś siedział nawet zasnąwszy nie miałbyś takich dylematów. Bo kiedy siadasz do modlitwy, Twoją intencją jest modlić się. A kiedy kładziesz się do łóżka, to twierdzenie, że jest Twoją intencją modlitwa, jest trochę naciągane, prawda? J. EINS. 75 121 393 416 264 291 154 407 413

czy można się modlić za ludzi w piekle